"ImMATHEMATICs" Yass Big Band to nigdy wcześniej nieopublikowany w żadnej formie (poza radiową transmisją na żywo) materiał z gdyńskiego koncertu yassowej orkiestry, scalającej sceny gdańską, bydgoską, częstochowską, kielecką i wrocławską.
Skład tej efemerycznej orkiestry to niemal kompletny kręgosłup yassu, uzupełniony dwoma muzykami wcześniejszej generacji w osobach Antoniego „Ziuta” Gralaka i Włodka Kiniorskiego.
Yass Big Band wydaje się nieograniczony żadnymi rygorami. Pomny dorobku freejazzowej awangardy, cool jazzu, loft music i punkoidalnego no wave, potrafi nagłym zwrotem akcji skierować się w stronę tanecznego groove’u, technoidalnego transu, etnicznego roots czy anarchii w duchu noise.
Materiał czekał aż 25 lat na odpowiedni pomysł udostępnienia, a przede wszystkim udokumentowania tego muzycznego wydarzenia.
Album "imMATHEMATICS" daje znakomite pojęcie o potencjale projektu. Możemy wsłuchać się w grę składu, którego niemal każdy uczestnik pochodzi z innej – to całkiem adekwatne słowo – bajki, a jednak łączy go z pozostałymi porozumienie na zgoła transcendentnym poziomie. Przekorny Mikołaj Trzaska, z chrypiącego po swojemu szlachetnego amatora stający się jedną z osobowości międzynarodowej sceny free improv, Jerzy Mazzoll – nieprzewidywalny derwisz klarnetu, Olo Walicki na kontrabasie i Jacek Majewski (kolejny wielki nieobecny) na kongach, zapewniający całej konstrukcji głęboką, etniczną pulsację, a w tle Jacek Olter, wprawdzie toczący nierówną walkę z prywatnymi demonami, ale nadal zdolny do wzbicia się na wyżyny rytmicznego jasnowidzenia. Dalej dwóch skrajnie różnych gitarzystów: Tomek Gwinciński, łączący hendrixowsko-frippowski kanon rockowy z wyobraźnią współczesnego kompozytora, i reduktor Piotr Pawlak, którego filozofia gry wydaje się bliższa inżynieryjnemu podejściu producentów muzyki elektronicznej. Są i protoyassmani, absolutnie niezawodni Antoni „Ziut” Gralak i Włodek Kiniorski, po buddyjsku wyważeni i błyskotliwi. I wreszcie Tymon, diabelsko uparty kierownik artystyczny całego przedsięwzięcia.