Ten tekst pochodzi z nowego singla Siverta Høyema "The Rust", który został wydany 29 września. Tej mrocznej opowieści o miłości i rdzewiejących wrakach samochodów towarzyszy atmosferyczny teledysk, przeplatany fragmentami ze studia nagraniowego.
"The Rust" to pierwsza nowa muzyka wydana przez Høyema od dwóch lat, będąca zapowiedzią nadchodzącego albumu "On an Island", który zostanie wydany 26 stycznia 2024 roku.
Jak wspomina Høyem, wraz z inżynierem Bjarne Stenslie wpadli na pomysł stworzenia czegoś "nagiego i surowego". Czegoś zbliżonego do nagrań na żywo lub demo, a nie w "normalnym" środowisku (studia nagraniowe są akustycznie martwe.) Szukali dużego pomieszczenia do nagrywania, najlepiej kościoła. Pod uwagę były brane lokalizacje w Toskanii i na południu Francji, ale szukali miejsca z drewnianymi ścianami i podłogami, których brakuje w południowej Europie. Potem wybuchła pandemia , co uniemożliwiło podróżowanie za granicę. Wtedy pojawił się pomysł na nagrywanie w Zoar.
Tam, w uświęconej przestrzeni, pieśni z albumu "On an Island" ożyły. Z sufitu zwisał model tradycyjnego norweskiego kutra do połowu dorsza, a do zabawy dołączyła stara fisharmonia należąca do kongregacji.
Wszystko zostało zarejestrowane w tym jednym pomieszczeniu z mikrofonami, przez trio Sivert Høyem, Christer Knutsen i Børge Fjordheim. Sposób nagrywania był przypominał ten, w jaki powstają nagrania jazzowe. Nic tu nie pochodzi z cyfrowego pudełeczka z gotowymi dźwiękami.
Wszystko zostało zarejestrowane w tym jednym pomieszczeniu z mikrofonami, przez trio Sivert Høyem, Christer Knutsen i Børge Fjordheim. Sposób nagrywania był przypominał ten, w jaki powstają nagrania jazzowe. Nic tu nie pochodzi z cyfrowego pudełeczka z gotowymi dźwiękami.
Sporo tu natomiast ambientowych klimatów, naznaczonych złowieszczym świstem gitar barytonowych, zabytkowym elektrycznym keyboardem zwanym Phillicordia i oszczędną, minimalistyczną sekcją rytmiczną. Całość została zmiksowana przez legendę branży, Tchada Blake'a, w jego domowym studiu w Walii. Są tu również przypadkowe dźwięki - skrzypiące deski i możliwe wizyty duchów. Brzmi to ponadczasowo, bezpośrednio i surowo, i prawdopodobnie nie jest to nawet "muzyka rockowa".
Sivert Høyem to wokalista w typie Roya Orbisona i Scotta Walkera, charakteryzujący się niemal operowym sposobem wykonywania popowych piosenek. David Bowie też jest tu mocnym punktem odniesienia, podobni jak Chris Isaak, który dopracował do perfekcji melancholijną ekspresję, którą Sivert tak bardzo lubi. Na swoim nadchodzącym albumie przedstawi jednak "północny gotyk", który jest szczególnie wyraźny w jego nowych utworach.